piątek, 10 maja 2013

Szczypta refleksji po koncercie w Łodzi

Nie jest muzykiem wybitnym. Tak wszechstronnym jak Guthrie Govan, sprawnym technicznie jak Al di Meola. Ma jednak coś o wiele istotniejszego – swój własny, niepowtarzalny głos. Sposób w jaki artykułuje dźwięki, to jak one brzmią, płyną, następują po sobie, jest jedyny w swoim rodzaju. 

„Ja przede wszystkim pisze piosenki – mówi w wywiadach Knopfler - Guy Fletcher z mojego bandu bije mnie instrumentalnie na głowę”.

Młodzi muzycy marzą o tym, żeby być jak ich mistrzowie. Wszystko jedno kogo chcą naśladować – Tony'ego Emmanuela czy Warrena Haynesa. Zdarza się, że robią to naprawdę znakomicie.

W muzyce ważniejsza jest jednak osobowość. Albo mówiąc inaczej – sukces osiągają nie ci najsprawniejsi czy nawet najbardziej utalentowani wirtuozi. Zwyciężają ci, którzy mają swój indywidualny głos i opowieść do przekazania.

Takim kimś jest Mark Knopfler.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz