Ambrose Akinmusire
posiadł bodaj najważniejsze. Świadomość, że doskonałość muzyczną osiąga
się w procesie przekraczania samego siebie (o czym opowiada w wywiadzie
dla nas TUTAJ).
Wie też, że dokonać tego można nie inaczej niż poprzez uczestnictwo w
przeróżnych muzycznych kolaboracjach. Na nowej płycie występuje w
niezwykle interesującym, ale i zaskakującym składzie.
On sam pozostaje jedną z najjaśniej lśniących postaci nowego jazzu. Jego poprzednia płyta „When Heart Emerges Glistening” zdobyła nie tylko zainteresowanie publiczności, ale i uznanie krytyków.
„When Heart…” zdawał się być efektem
wyśmienitej, spontanicznej zabawy. Ambrose i jego zespół zachwycali
luzem, lekkością, niesłychaną interakcją. Grając świeżo, ze smakiem,
ogniem.
„Imagined Savior is Far Easier to Paint”
to już inna historia. Trębacz wyraźnie się zamyślił. Zespół nie rozbija
się już zawadiacko po bandzie, a raczej oddaje poszukiwaniom. A jak się
okazuje, we współczesnym jazzie wiele jeszcze jest do odnalezienia.
Przede wszystkim w dziedzinie barwy, formy, nastroju.
Dźwięki na „Imagined Savior” mają
ogromny potencjał ilustracyjny. Narracja jest niespieszna, dojrzała.
Dzięki zatrudnieniu trzech wokalistów (Theo Blackmann, Becky Stevens,
Cold Specks), kwartetu smyczkowego i gitarzysty Charlesa Alrtrua muzyka
staje się wielowarstwowa, nieco kontemplacyjna.
Jeśli chodzi o samego lidera, to w jego
grze da się odnaleźć dosłownie wszystko. Trębacz oczywiście słynie z
bogatego repertuaru tonów jaki skłonny jest wydobywać ze swojego
instrumentu. Tu jednak przechodzi samego siebie. Weźmy takie „Beauty of
Dissolving Portraits” Ambrose najpierw się przeciąga, potem
pręży jak kot, trochę popłakuje, dalej lekko rechocze, by skończyć na
trudnym do zaklasyfikowania jęku.
Ambrose Akinmusire na „Imagined Savior
is Far Easier to Paint” przemierza ze swą trupą wszystkie odcienie
szarości od ciemnej nocy aż po świt. Największym atutem płyty, obok
znakomitych umiejętności występujących tu muzyków, jest właśnie
wykreowana tutaj atmosfera. Wszystko to pozwala wierzyć, że Blue Note
Records znów staje się wiodącym głosem na światowej scenie jazzowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz