A słuchać było niewątpliwie czego. Wszystko zaczynało się tu od melodii. Granej szeroko, z rozmachem i słowiańską fantazją. Momentami bardzo lirycznie i czule, a chwilami jakbyśmy urządzali sobie przejażdżkę rumakiem przez bezkresne łąki (formaliści wybaczą to porównanie).
Duet zaczął od kompozycji Adama Bałdycha ("Riverendings", "Letter for E"), przechodząc następnie do "Lamentation for Jeremiah" Thomasa Talisa, by skończyć na kilku klasykach Krzysztofa Komedy, Seiferta czy Hildegardy von Bingen.
Melodie były tu jednak zaledwie przystawką do dań o wiele pikantniejszych. Sednem spotkania obu muzyków była improwizacja. I to taka z gatunku pełnokrwistych, nieco niebezpiecznych i brawurowych. Panowie nie należą do instrumentalistów, którzy upajaliby się kojącymi melodiami-zaklęciami.
Muzycy operowali napięciem w sposób zachwycający. Wychodząc od pojedynczych dźwięków, przez zagęszczanie aż do niespotykanej wręcz gwałtowności. W mgnieniu oka potrafili rozpętać burzę. Po czym z gracją, jak gdyby nigdy nic, lądowali w rozpoczętych wcześniej tematach.
Pełnowartościowy i satysfakcjonujący koncert. Kto żyw, z pewnością się nie nudził!
***
Muzycy wystąpili w ramach XX edycji Międzynarodowego Festiwalu Starzy i Młodzi, czyli Jazz w Krakowie. Koncert odbył się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha.
30 maja w sklepach pojawi się wspólna płyta obu jazzmanów zatytułowana "The New Tradition".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz